Refleksje z nauczania
: pn maja 03, 2010 10:01 pm
Dandavat Pranams!
Dosyć często słyszę takie pytania, stawiane czasem też jako zarzuty pod adresem naszego nauczania:
"Odnoszę takie wrażenie, że skupiacie sie na nauczaniu bhaktów z ISKCON-u? Czy w ogóle musicie nauczać? Prowokować?"
Myślę, że sposób naszego nauczania ostatecznie jest wynikiem celu nauczania i nastawienia Gurudeva, oraz obietnicy danej przez niego Srila Prabhupadzie. Ostatecznie nie dbam (właśnie z tego powodu) o to, czy tego w ISKCON-ie chcą, czy nie, ale uważam, że skoro popełniają obrazy wobec Gurudeva oraz innych czystych wielbicieli z powodu ignorancji, to wymagają edukacji. Czy musimy? Można oczywiście porzucić takie towarzystwo, albo próbować używać argumentów. Ale Gurudev swoim nauczaniem i oddaniem dla misji Prabhupada ratuje ISKCON przed wewnętrznym rozkładem.
To wygląda jak prowokacja, ale to jest odpowiedź. Oni by bardzo chcieli pozbyć się sytuacji, która jest nie wygodna dla nich, ale jak się obraża czystego wielbiciela (wielbicieli) to trzeba liczyć się z konsekwencjami.
Faktem jest, że liderzy ISKCON-u ściemniają i chcą żeby wszyscy tak myśleli jak to przedstawiają, by rozwiązać sobie ręce. Ale ich motywacja jest sprzeczna z kierunkiem ich ścieżki. ISKCON nie jest własnością kilku induwidułów podszywających się pod miano czystych wielbicieli. Towarzystwo wielbicieli jest w wielu miejscach na ziemi, nie tylko w ISKCON-ie. To jest część światowej rodziny Czaitanji Mahaprabhu. A w rodzinie jest tak, że jak ktoś robi głupie ruchy to znajdzie się jakiś krewny z charyzmą, który ma obowiązek upomnieć i skorygować złe zachowanie i to się dzieje, czy im się to podoba, czy nie dla dobra całej rodziny.
To przypomina uspokajanie małp, dlatego to nie jest takie łatwe, ale konieczne. Małpa nie tylko potrafi skakać i szkodzić, ale jest także bardzo złośliwa i sprytna i nie należy tego lekceważyć. Gdy spuścisz ją z oczu to albo cię od tyły zajdzie i ugryzie albo okradnie. Mieliśmy tego wielokrotne przykłady w Indiach. Jeśli liderzy ISKCON-u pretendują do miana wielbicieli to wielbiciele muszą ich korygować, a nie że tworzą sobie wyspę, taki układ inercjalny zawieszony w próżni, na której będą udawać, że są czystymi wielbicielami nazywając się tak wzajemnie dla własnej przyjemności, a będą się zachowywać jak niewielbiciele. Ta fałszywa koncepcja musi być powstrzymywana dla dobra wszystkich wielbicieli na całym świecie. Więc tu nie chodzi tylko o ISKCON.
Korygowanie ich postępowania to także łaska Srila Prabhupada dla nich, który działa dla dobra ISKCON-u pomimo niechęci ich liderów. Oni nie mogą narzucać standardu duchowego wszystkim wielbicielom na całym świecie (choć takie mają ambicje) jeśli nie mają realizacji.
Poza tym instytucjonalizm jest wtórny i nie może być stawiany ponad, ani kontrolować niezależnej bhakti.
Z Waszym błogosławieństwem,
Prem das
Radhe! Radhe!
Dosyć często słyszę takie pytania, stawiane czasem też jako zarzuty pod adresem naszego nauczania:
"Odnoszę takie wrażenie, że skupiacie sie na nauczaniu bhaktów z ISKCON-u? Czy w ogóle musicie nauczać? Prowokować?"
Myślę, że sposób naszego nauczania ostatecznie jest wynikiem celu nauczania i nastawienia Gurudeva, oraz obietnicy danej przez niego Srila Prabhupadzie. Ostatecznie nie dbam (właśnie z tego powodu) o to, czy tego w ISKCON-ie chcą, czy nie, ale uważam, że skoro popełniają obrazy wobec Gurudeva oraz innych czystych wielbicieli z powodu ignorancji, to wymagają edukacji. Czy musimy? Można oczywiście porzucić takie towarzystwo, albo próbować używać argumentów. Ale Gurudev swoim nauczaniem i oddaniem dla misji Prabhupada ratuje ISKCON przed wewnętrznym rozkładem.
To wygląda jak prowokacja, ale to jest odpowiedź. Oni by bardzo chcieli pozbyć się sytuacji, która jest nie wygodna dla nich, ale jak się obraża czystego wielbiciela (wielbicieli) to trzeba liczyć się z konsekwencjami.
Faktem jest, że liderzy ISKCON-u ściemniają i chcą żeby wszyscy tak myśleli jak to przedstawiają, by rozwiązać sobie ręce. Ale ich motywacja jest sprzeczna z kierunkiem ich ścieżki. ISKCON nie jest własnością kilku induwidułów podszywających się pod miano czystych wielbicieli. Towarzystwo wielbicieli jest w wielu miejscach na ziemi, nie tylko w ISKCON-ie. To jest część światowej rodziny Czaitanji Mahaprabhu. A w rodzinie jest tak, że jak ktoś robi głupie ruchy to znajdzie się jakiś krewny z charyzmą, który ma obowiązek upomnieć i skorygować złe zachowanie i to się dzieje, czy im się to podoba, czy nie dla dobra całej rodziny.
To przypomina uspokajanie małp, dlatego to nie jest takie łatwe, ale konieczne. Małpa nie tylko potrafi skakać i szkodzić, ale jest także bardzo złośliwa i sprytna i nie należy tego lekceważyć. Gdy spuścisz ją z oczu to albo cię od tyły zajdzie i ugryzie albo okradnie. Mieliśmy tego wielokrotne przykłady w Indiach. Jeśli liderzy ISKCON-u pretendują do miana wielbicieli to wielbiciele muszą ich korygować, a nie że tworzą sobie wyspę, taki układ inercjalny zawieszony w próżni, na której będą udawać, że są czystymi wielbicielami nazywając się tak wzajemnie dla własnej przyjemności, a będą się zachowywać jak niewielbiciele. Ta fałszywa koncepcja musi być powstrzymywana dla dobra wszystkich wielbicieli na całym świecie. Więc tu nie chodzi tylko o ISKCON.
Korygowanie ich postępowania to także łaska Srila Prabhupada dla nich, który działa dla dobra ISKCON-u pomimo niechęci ich liderów. Oni nie mogą narzucać standardu duchowego wszystkim wielbicielom na całym świecie (choć takie mają ambicje) jeśli nie mają realizacji.
Poza tym instytucjonalizm jest wtórny i nie może być stawiany ponad, ani kontrolować niezależnej bhakti.
Z Waszym błogosławieństwem,
Prem das
Radhe! Radhe!